“Pościel przynosiliśmy do domu do prania – i to były całe worki!”: jak funkcjonowało schronisko we Lwowie w pierwszych dniach wojny i jak się żyje teraz
“Nasz dom zniknął. Tam zostało całe nasze życie…” “Nic nie zabraliśmy, tylko dokumenty i kotka. Wiesz jak to jest? Pracować całe życie i zostać tylko z tym, co masz?” „Moi rodzice nie chcieli jechać, teraz są pod okupacją. A ja nie wiem, jak z tym żyć?” „Możesz sobie wyobrazić, nie pozostało ani jedno zdjęcie. Jak dorastały dzieci, jak się pobieraliśmy… nic nie zostało.” .. Pani Bronisława Trofimczuk słyszała dziesiątki, a może nawet setki takich historii. Są tak samo podobni i różni jednocześnie, jak ludzie, którzy ich opowiedzieli. Pani Bronisława jest wolontariuszką schroniska w parafii rzymskokatolickiej św. Jana Pawła II we Lwowie (Sokolniki). Przyszła trzeciego dnia wojny, by pomóc pierwszym uchodźcom, którzy zaczęli przybywać do Lwowa. I tak została. To tutaj jej „frontem” w tej[…]
Więcej »